Mało kto w to wierzył, ale siatkarki reprezentacji Polski awansowały do ćwierćfinału mistrzostw świata. Biało-czerwone zakończyły zwycięstwem drugą fazę grupową i o miejsce w najlepszej czwórce zagrają z niepokonanymi jak dotąd Serbkami. – Awans oznacza, że dotarliśmy do miejsca, w którym możemy walczyć z takimi zespołami – mówił po spotkaniu trener Polek – Stefano Lavarini.
Pozycja wyjściowa przed drugą fazą grupową nie była wymarzona. Po trzech zwycięstwach i dwóch porażkach w Gdańsku w rywalizacji w łódzkiej Atlas Arenie Polki musiały spoglądać na wyniki rywalek. Po sensacyjnej wygranej z Amerykankami to jednak one zaczęły rozdawać karty.
Wyszarpane zwycięstwo z Kanadyjkami i wyniki innych spotkań sprawiły, że sprawa gry w najlepszej ósemce musiała rozegrać się w ostatnim dniu drugiej części rywalizacji. Zawodniczki Stefano Lavariniego awans zapewniły sobie jednak w trakcie ostatniego meczu z Niemcami. Pomogła w tym znów Kanada, która wygrała po tie-breaku z Dominikaną, tym samym dając nam pewne czwarte miejsce w tabeli.
Sama kadra wyniku tego spotkania nie była jednak świadoma. – Nie znałem wyniku meczu Kanada – Dominikana. Nie byłoby to naturalne. W normalnej sytuacji grasz jak najlepiej potrafisz, aby wygrać. Jeśli byśmy nie wygrali, a potem okazałoby się, że i tak awansowaliśmy, to oczywiście i tak byłbym bardzo szczęśliwy. Zupełnie inny smak ma jednak awans po wywalczeniu go przez samego siebie, bez patrzenia na rywali – mówił po meczu w rozmowie z dziennikarzami trener Polek.
Swoją robotę polskie siatkarki jednak też wykonały. W pięciu setach wygrały z Niemkami i awansowałyby do ćwierćfinału nawet gdyby swoim wynikiem nie pomogły Kanadyjki. Reprezentacja Polski zapewniła sobie grę w najlepszej ósemce mistrzostw świata po raz pierwszy od 60 lat.
– Jesteśmy bardzo szczęśliwi z awansu do ćwierćfinału. Według mnie mało kto spodziewał się takiego wyniku na początku. Dlatego naprawdę nie obchodzi mnie z kim będziemy się mierzyć. Musimy się po prostu jak najlepiej zregenerować i przygotować do meczu ćwierćfinałowego. Serbia to oczywiście świetny zespół, będący znacznie wyżej od nas w rankingu, dlatego będzie to niezwykle trudne spotkanie. Awans oznacza jednak, że dotarliśmy do miejsca, w którym możemy walczyć z takimi zespołami – przyznał Lavarini.
Wynik spotkania Polska – Niemcy determinował jednak rozstawienie naszej kadry w grupie. Gdyby Polki wygrały za trzy punkty, to w ćwierćfinale zagrałyby z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Zwycięstwo 3:2 sprawia jednak, że o awans do najlepszej czwórki trzeba bić się z Serbią, która podczas trwających mistrzostw świata wygrała wszystkie dziewięć spotkań.
Awans do ćwierćfinału mundialu to duży sukces polskiej kadry. W obliczu klasy najbliższego rywala podchodzimy zatem do następnego spotkania bez presji? Nie według Stefano Lavariniego. Trener Polek nie podziela opinii, że na zespole nie może ciążyć już żadna presja.
– Nie lubię, gdy ludzie mówią, że skoro grasz z takim zespołem, jak Serbia, to nie masz nic do stracenia. Nic do stracenia? Mogę stracić coś, o czym marzyłem od 23 lat. Oczywiście, Serbia ma większe możliwości od nas. Ale my też musimy grać. Zaczynamy od wyniku 0:0, więc nie jest tak, że nie mamy nic do stracenia – mówił.
Mecz ćwierćfinałowy będzie także szansą na wzięcie rewanżu za spotkanie z Serbią w Atlas Arenie. Na otwarcie zmagań w drugiej fazie grupowej Serbki były klasę lepsze i wygrały bez straty seta. Z dziewięciu dotychczasowych spotkań mundialu, aż osiem wygrały stosunkiem 3:0.
– W pierwszym meczu nie pokazaliśmy swojej siatkówki. To było spotkanie, które spośród naszych najmniej mi się podobało. Przytrafiło się ono też w specyficznym momencie, gdy przyjechaliśmy do Łodzi i mieliśmy parę swoich problemów. Bardziej niż wynik nie podobał mi się jednak przede wszystkim sam mecz – opisywał Lavarini.
Ćwierćfinał mistrzostw świata pomiędzy Polską a Serbią we wtorek 11 października o godz. 20:30. Transmisja meczu na antenach Telewizji Polskiej.
10:00
Egipt 
13:30
Słowacja 
9:00
Słowenia 
